niedziela, 21 kwietnia 2013

Hroch Slavek, hipopotam roku 2002

W roku 2002 Pragę zalało. Again. Tym razem jednak odbudowa była szybsza dzięki Unii. Każdy korzysta, nie każdy widzi... Do tej pory nie rozumiem jak, ale zalało również Zoo, które położone jest na wzgórzu, na tyle dużym by pośrodku ustawiono, jakby specjalnie dla dwóch członków mojej rodziny,  kolejkę linową wożącą  w górę. Tydzień temu w ZOO było ponad 11 tysięcy ludzi w jednym czasie, jednym z bajerów, o których nie wspomniałam wcześniej jest licznik odwiedzających. Zwierzęta musiały mieć dość. W gazetach o tym pisano. My, nie frajerzy, poczekaliśmy tydzień, niech się tłumy przewalą. Dziś na liczniku ponad 12... Dziś każdy biegł zobaczyć nowy dom hipciów i Sławka. Symbolu powodzi.
Była to podobno największa akcja ratunkowa w historii światowych ogrodów zoologicznych. Musiano ewakuować ponad tysiąc zwierząt. 134 nie przeżyły. Nie wszystkie się utopiły, niektóre padły ze stresu, już po ewakuacji, a niektóre, jak np. ponad 10 tonowego słonia Kadira uśpiono zastrzykiem, bo pływał w zalanym wybiegu bez szansy na odpoczynek.
Gdyby wypłynął poza ogrodzenie stałby się niebezpieczny dla ludzi. Choć nie wydaje się, by mógł wypłynąć. Ten sam los spotkał hipopotama Lentilka. Pływał już sobie w rzece. Gdyby zgłodniał w okolicach Kralup i wyszedł na brzeg, zbierający akurat żniwa rolnik na bank spadłby z traktora na jego widok i obiecał sobie, że koniec ze śliwowicą. Tragiczny dzień w historii Zoo, choć dla ogółu zwierząt wyszedł na dobre. Teraz wszystko mają nowe...  Być tam tego dnia i móc widzieć naćpane uspokajaczami goryle pływające pontonami, lub lwa morskiego Gastona, który zatrzymał się dopiero w Niemczech, bezcenne! Czechy nie były jeszcze w strefie Schengen i wpadł na granicy.
Niestety Gaston wyczerpany wysiłkiem próbę nielegalnej emigracji przypłacił życiem , za to na jego cześć zorganizowany został maraton pływacki by uczcić dziesięciolecie jego wyczynu. 


Czy ja już pisałam, że kocham ten kraj?
A Sławek? Sławek został w zalanym pawilonie, do którego nie dało się dotrzeć. Spisano go na straty, gdyż woda sięgała pierwszego piętra, a hipcie, wiadomo, mieszkały na parterze. Ale Sławciowi śmierć nie była w głowie. Nikt nie wie jak zrobił, co zrobił, ale znaleziono go na pierwszym piętrze słoniarni, gdzie wybił okno, żeby mieć więcej luftu, i z cygaretem pewnie, czekał cierpliwie, aż ktoś w końcu przyjdzie z żarciem. 
Musiał poczekać aż woda opadnie, i jako, że sztuki powrotu nie chciał już dokonać, zszedł niczym gwiazda filmowa po specjalnie wybudowanym podeście w błysku fleszy, dwa dni później. Sławek, you are the man!

A od tygodnia ma nowy dom, w którym W OGÓLE nie czuć hipopotamów, i stojąc za wielką szybą widzi się jak dokazują w wodzie lekko nawigując swoimi cielskami. Mieszka tam z Maruszką, z którą w zgodzie doczekał się pięciorga Sławiątek. http://www.zoopraha.cz/cs/seznamte-se/novinky/hroch-obojzivelny-slavek

2 komentarze:

  1. No :) Slavek jest bardzo ważną personą praską... w ogóle praskie Zoo inwestuje w zaznajamianie z ich mieszkańcami. Na ulicach pełno jest bilbordów w stylu tej wizytówki Sławka. Ppznajcie się, to ten i ten. Lubię to!

    OdpowiedzUsuń