sobota, 13 kwietnia 2013

Co komu pisane...

Dziś nikomu nieznany pan Otakar Březina złapał spadającego z okna trzylatka. Zobaczył chłopca w oknie drugiego piętra i niczym sarna przeskoczył płot by złapać go w locie. Bohaterem się nie rodzisz, bohaterem się stajesz. Dobrze się czyta takie wiadomości, mimo, że rodzi się pytanie, co ten brzdąc tam robił?
Tymczasem w Pradze wiosna na całego, pojutrze podobno 21, jutro 18. Konečně, jak to mówią tubylcy. Teraz czekamy, aż zakwitnie Petřin!
Najlepszy Mąż Świata spędził cały dzień na turnieju siatkówki http://www.byrokratcup.cz/ (jako gracz!) i, o dziwo, przyszedł do domu bez wyraźnych uszkodzeń ciała. Dzień cudów w Republice Czeskiej! Mówimy o człowieku, który dwa tygodnie temu czołowo zderzył się ze ścianą w garażu podziemnym swojej pracy. Mur musiano przemalować. Trudno, zdarza się, tylko, że on nie był wtedy w aucie... Teraz na zdjęciach nie widać pierwszej sukienki Bułeczki czy jej nowej umiejętności, sięgania po zabawkę w pozycji leżącej. Widać jedynie rozbitą japę NMŚ. Zważywszy, że troje zawodników odniosło dziś poważne kontuzje, jestem  z niego bardzo dumna.
I byłby piękny dzień, gdyby nie śmierć mojego Dziadka. Żył 95 lat, widocznie stwierdził, że ma dosyć. Nie zapomnimy Cię, Dziadku! Szerokiej drogi!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz