wtorek, 19 marca 2013

100 dni do wyjazdu.

Za około 100 dni trzeba będzie pożegnać się z Pragą. Stało się, choć się stać nie miało. Po ponad siedmiu latach trzeba będzie spakować się i wyjechać. Wychowało się tu jedno dziecko, urodziło drugie. Piło się, paliło, bawiło i zmieniło się mentalność. Jestem i cieszę się tym co mam. Nie życzę źle sąsiadowi, nie obchodzi mnie PiS. Nie chcę stąd wyjeżdżać, tu jest mój dom! Praskie bruki odbiły się na stałe w moich butach, zdarły niejeden obcas i nieźle pewnie uszkodziły kolana podczas półmaratonów. W tym roku nie pobiegnę, nie mam szans się przygotować. Trzy miesiące temu urodziła się Bułeczka. Wyraźnie wpłynął na nią czeski spokój ducha. Je, śpi, uśmiecha się i lubi się bawić. Nie ma potrzeby nadmiernego zwracania na siebie uwagi, robi swoje. Wcina i rośnie. Daje mamince czas na pisanie. Dziś Praga tęskni za wiosną, przez parę dni słońce obiecywało, że zostanie z nami, ale dziś chyba ma ważniejsze sprawy. Szaro, smutno, rano był śnieg, teraz jest błotko. Świnki by się ucieszyły, mamy z wózkami średnio. Duża ma długaśny dzień w szkole, a potem trening. Lubię wtorki, są spokojne. Wożę Dużą na trening, Bułeczka zostaje z nianią. Niech Duża ma trochę mamy dla siebie, mama trochę czasu bez dzidziusia, a niania trochę kasy. Co sądzi o tym Bułeczka, nie mogę być pewna. Ale raczej nie ma nic na przeciwko, jako, że zawsze gdy wracamy wydaje się być spokojena.

3 komentarze:

  1. Zatem bede poczytywac z wielka przyjemnoscia. Buziale

    OdpowiedzUsuń
  2. uwaga, moje trzecie podejście do wpisania komentu!
    z blogiem widzę wielki postęp :)

    a niania pół serca podarowała Bułci, więc spokojenost na obou stranach!!

    staram się znaleźć pozytywy w tym odliczaniu, ale cienko mi idzie. Dobrze, że mi Pani Dyr zostaje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie brzmi to pozytywnie ;( Mam nadzieje, ze nowe miejsce na ziemi tez bedzie przyjazne i tez je pokochacie.
    Kamila

    OdpowiedzUsuń