niedziela, 7 kwietnia 2013

Biegnij, Prago, biegnij



Půlmaraton



Wczoraj  połowa Pragi biegała, a druga połowa stała…
W tym roku byłam w tej drugiej połowie. W korku, w drodze po tort na urodziny dla Dużej.

Drugi rok z rzędu nie biegłam. Wolałam Bułeczkę.

W ramach szukania pozytywów w naszym nowym kraju znalazłam to: http://www.bucuresti21km.ro/en, ale jeszcze mnie tam nie będzie, więc może to:

http://bucharest-marathon.com/enhttp://www.bucuresti21km.ro/en .... who knows? Przy sprzyjających wiatrach może się udać!


Piękne mam praskie wspomnienia biegackie!
Bieg rodzinny w 2007, który Duża, wtedy bardzo Mała, przebiegła w wózku z przerwą na siusiu... Ekipa życiówki zrobiła, bo przed biegiem rodzice dopping podali. Czego się nie robi dla wyniku! Nie ma, że boli. Biegać, biegać!



Trzy półmaratony, jeden płacony przez firmę. Mina szefa, który udawał biegacza, po porównaniu naszych wyników- bezcenna. Musiał myśleć to samo, gdy dwa tygodnie później przyznawał mi premię. Niektórzy na biegach zarabiają, niektórzy tracą.

Nawet Najlepszy Mąż Świata przebiegł praską dychę. Dwa razy!  Z dobrymi czasami.  1.06 a rok później 1.03. Szok! Szkoda, że przestał biegać po tych 20 km...

Za to jeden kuzyn w pędzie, parę razy wpadł na chwilę na maraton. Kolana nie były mu za to wdzięczne. Parędziesiąt kilometrów po praskich brukach. Co tam kolana, Staropramena dostał na mecie! My pociliśmy się kibicując, takie upały majowe, ale wariatów nie brakuje. Wsiadał potem do samochodu i wracał do Polski. Czekam, może kiedyś, za metą skręci na Wrocław...



Najpiękniejsza biegacka chwila w życiu też w Pradze. Po prawie 21 kilometrach, z tłumu wybiega Duża, wtedy, jeszcze dalej Mała, choć już bez wózka, i przekraczmy metę razem. Trybuny szalały! Ale byłyśmy obie dumne! Ja z niej a ona ze mnie. Dziękuję ci Prago!

5 komentarzy: