środa, 10 lipca 2013

This is the end...

Cztery dni do wyjazdu. Meble, które z nami nie jadą, sprzedane. Sprzęt dzidziusiowy również. Call me Królowa czeskiego allegro. Żeby dać, przyzwoite ogłoszenie muszę wykonać około tysiąc copy paste. Wyjeżdżając nie poskromiłam dlouhého a i innych. Tzn, niby wiem, jednak zawsze coś umyka.
Za to ceny wspaniałe, telefon nie milknie od miesiąca. Nawet gdy byłam Jeszcze Piękniejsza tak się nie dobijano!

Wyrzucone 12 worków 12o litrów. Tabliczka mnożenia nie obejmuje ogromu rzeczy left behind.  Każda półeczka przejrzana, double checked. Rzeczy sprzed ciąży z Bułeczką w dużej części oddane. Rzeczy sprzed ciąży z Dużą również.
Czas zacząć nowy rozdział...

Przepraszam cię rzeko, że zawsze patrzyłam w stronę hradu z mostu na zastavce Jiráskovo náměstí wracając wieczorem autobusem. Druga strona też jest piękna latarniami na falach.

Dziękuję ci Prago za siedem pięknych lat, przeżyłam tu tyle, że starczy na dwa życia.

Może kiedyś wrócimy. Wiem, że jest do czego!